Scroll Top

Paula & Maciek – Rustykalne wesele w Folwarku Ruchenka

Wesele w Folwarku Ruchenka – są takie słowa, na których brzmienie z ust cieknie mi ślinka. Mogą to być ciepłe pączki z nadzieniem kinder bueno, Rafaello i kotlety mielone mojej babci. Ach, jest jeszcze jedno takie słowo, ale nie szukacie w tym tekście moich kulinarnych fetyszy, a chcecie poczytać o ślubach. Tak więc, wracając do cieknącej ślinki, z pewnością warto dodać do całej puli słowa: Folwark Ruchenka.

A jak Folwark Ruchenka, to rustykalne wesele! Paula i Maciek zdecydowali się zorganizować takie przyjęcie właśnie w tym magicznym miejscu. Jako fotograf ślubny już od samego początku wiedziałem, że fotograficznie będzie to dla mnie czysta przyjemność!

Miejsce marzeń na rustykalne wesele w Folwarku Ruchenka

Samo miejsce urosło wręcz do rangi marzenia dla wielu z nas fotografów, którzy zaczynali swoje ślubne podboje w różnych, mniej lub bardziej atrakcyjnych wizualnie, obiektach. Trudno się temu dziwić. Będąc na miejscu, ma się wrażenie, że nad całością pracował sztab ludzi, począwszy od architektów, przez stylistów, a skończywszy na dekoratorach wnętrz. Świetne jest też to, że Lena oraz Marcin, czyli właściciele wspomnianego wcześniej folwarku, mają sprecyzowaną filozofię życia, która jest wyczuwalna w każdym przedmiocie, który się tam znajduje. Czuć po prostu niesamowitego ducha tego miejsca! 

Reasumując, ta przestrzeń po prostu wymiata, a ja byłem najszczęśliwszym facetem na świecie, czytając maila od Pauli i Maćka, czyli Państwa Młodych, którzy zdecydowali się, abym to ja wykonał zdjęcia na ich ślubie. No bo trudno zaprzeczyć temu, że miejsce, w którym odbywają się ślub i wesele, ma ogromne znaczenie dla ogólnego wyrazu estetycznego całej imprezy! A jeśli decydujecie się na rustykalne wesele, to tylko w Folwarku Ruchenka.

Nietypowy dzień na wesele

To była niedziela. Było bardzo upalnie, dlatego po szybkim przywitaniu z Parą Młodą Goście rozchodzili się gdzieś po zacienionych zakamarkach obiektu. Właściwie wcale im się nie dziwię. Termometr wskazywał trzydzieści pięć stopni Celsjusza! Mi wydawało się, że na zewnątrz jest mniej więcej osiem tysięcy stopni, ale mogę nieznacznie się mylić. Krótko mówiąc – żar lał się z nieba. 

Całość nabierała coraz wyraźniejszych kształtów. Od czasu do czasu przez stodołę, w której za kilka godzin miało odbyć się wesele, przechadzały się koty, jakby chciały na bieżąco kontrolować postęp prac, a w razie opóźnień pospiesznie zameldować o wszystkim swoim zwierzchnikom. Panie się malowały, a panowie ubierali wnętrze kwiatami, ot takie równouprawnienie. W Folwarku Ruchenka nie potrzeba wielu dekoracji, by rustykalne wesele zyskało wyjątkowego klimatu. Już sama przestrzeń jednoznacznie definiuje ten swojski charakter.

Żałujcie, że Was tam nie było – czyli rustykalne wesele Pauli i Maćka

Czy warto coś jeszcze dodać? Że było naprawdę świetnie? I swojsko? A może, że jak dziadek Maćka składał mu życzenia, płakałem, bo wydawało mi się to nad wyraz piękne? Że na kameralnym ślubie kościelnym z rozkoszą patrzyło się na dwoje zakochanych? A może, że po raz kolejny rustykalne wesele zaskoczyło mnie swoim niepowtarzalnym klimatem? Gdybyście tam byli, to poczulibyście to wszystko, o czym teraz piszę. A tak… nie czuliście, boście tam nie byli i zostają Wam tylko (albo i aż) te zdjęcia.